niedziela, 30 sierpnia 2015

Małe jest piękne!

Witam! :)


   Tym razem zatrzymamy się na chwilkę w najmniejszym mieście na Lubelszczyźnie. Nie zmienia to jednak tego, że Frampol zasługuje na uwagę!

      Na samym początku chciałabym pokazać pewną ciekawostkę – jest to zrzut z widoku satelitarnego na miasto. Jak widać, nawet do dzisiaj zachował się stary, pierwotny układ miasta. Plan zabudowy oparty był na projekcie miasta idealnego – mamy więc kwadratowy rynek zorientowany na cztery strony świata, który jest otoczony przez ulice połączone uliczkami wychodzącymi promieniście od rynku.


Zrzut z google, doskonale prezentujący charakterystyczne cechy Frampola


   Sam rynek miał być z początku bardzo duży, większy niż w Krakowie, jednak w 1852 roku został on pomniejszony, zabudowany częściowo. W wyniku tego kościół, który miał znajdować się przy rynku, oddzielony jest od niego kilkoma uliczkami.


 
Rynek współcześnie

Widok na kościół z rynku

Kościół 


    Frampol powstał na początku XVIII wieku, najprawdopodobniej z inicjatywy Marka Antoniego Butlera. Miasto nastawione było od samego początku przede wszystkim na tkactwo, stało się jednym z ośrodków handlowo-rzemieślniczych na Lubelszczyźnie.
Początek wieku XIX wiązał się dla Frampola z wieloma zmianami. Pojawiła się pierwsza apteka, stacja pocztowa, a także wybudowano kościół. W wieku XX wciąż mocny nacisk kładziono na tkactwo, działała szkoła tkacka, była też spółdzielnia tkacka, a warsztaty zostały znacznie udoskonalone.

    W trakcie I wojny światowej w okolicach Frampola toczyły się walki frontowe, które były dość zażarte i odbiły się na mieszkańcach miasteczka.
Odzyskanie niepodległości zostało upamiętnione pomnikiem i tablicą, które do dzisiaj można zobaczyć zwiedzając rynek.



     Okres drugiej wojny światowej był jeszcze cięższy dla Frampola. Rok temu, w 2014 roku, minęła 75 rocznica od kiedy 13 września Frampol został zbombardowany przez Luftwaffe. Niemieckie lotnictwo dokonało wtedy zniszczeń zabudowań szacowanych nawet na 90%! Frampol nie posiadał żadnego znaczenia strategicznego, czy też militarnego, został zbombardowany w celach ćwiczebnych przez IV Flotę pod dowództwem gen. Lohra.
Warto jednak dodać, że pomimo tak ogromnych zniszczeń, straty w ludziach nie były duże. Po wcześniejszym zbombardowaniu pobliskich miast – Biłgoraja i Janowa Lubelskiego, straż obywatelska we Frampolu zorganizowała ewakuację mieszkańców na czas.

   Warto jeszcze wspomnieć o tym, że Żydzi byli obecni także i we Frampolu. Posiadali murowaną synagogę, powstałą w latach 1897-1909. Żydzi stanowili około 55% mieszkańców Frampola przed wybuchem drugiej wojny światowej. Nastąpiło wtedy rozstrzelanie przez Niemców około tysiąca osób narodowości żydowskiej.
W północno-zachodniej części miasta ulokowany został kirkut, na którym pochówki dokonywane były od połowy XVIII wieku. Kirkut przetrwał wojnę i okupację, jednak zniszczony został zaraz po II wojnie światowej przez miejscową ludność, która wykorzystała macewy i ogrodzenie jako materiał budowlany. Obecnie na kirkucie znajduje się około 160 macew.

















   Frampol może nie jest miejscem dużym, oferującym wielogodzinne zwiedzanie, jednak wciąż posiada swój urok i jest swojego rodzaju ewenementem. Będąc w okolicy warto więc poświęcić chwilkę i zajrzeć tam. :)



~M. Ekka Lalik

czwartek, 27 sierpnia 2015

Płockie Varia



               Witajcie! Dziś pragnę pokazać Wam naprawdę różne płockie atrakcje i ciekawe miejsca, nie tylko te ściśle historyczne. Nie każdy musi być przecież ogromnym miłośnikiem historii (nad czym jako studentki historii trochę ubolewamy) i czasem przyda się mała przerwa. :)
                Zaczniemy więc od miejsca, z którego słynie Płock- Wzgórze Tumskie. Często nazywane sercem Płocka. Wznosi się na około 47 m nad bardzo rozległą doliną rzeki Wisły. Jest to najstarsza część miasta, która została najwcześniej zabudowana, m.in. znajduje się tam wspomniana ostatnim poście Katedra oraz  Zamek Książąt Mazowieckich, obecnie pełniący rolę Muzeum Diecezjalnego.
                                                 fot. Arkadiusz Gmurczyk


     Jednak Wzgórze to nie tylko górujące nad nim zabytki. To przede wszystkim idealne miejsce do spacerów oraz spotykania się ze znajomymi. Teren ten to jedno z najchętniej wybieranych miejsc przez Płocczan, zwykle tych w młodym wieku. Na słynnym "X", czyli schodach układających się w kształt litery x, znajdziemy amatorów wypoczynku na świeżym powietrzu. U stóp Wzgórza Tumskiego rozciąga się plaża, na której corocznie odbywają się festiwale muzyczne- Reggaeland, Audioriver czy Polish Hip Hop Festival. Co roku gromadzą one tysiące fanów, kto wie, może któryś z czytelników również tam był? :) Jeśli tak, dajcie nam koniecznie o tym znać.
                                               Płockie schody zwane "X", fot. Portal Płock



                                                 Audioriver Festival, fot. Gazeta Płock


Odchodząc niezbyt daleko od Wzgórza Tumskiego przenieśmy się do miejsca związanego z wspominanym przeze mnie uprzednio Władysławem Broniewskim.  Jest to poświęcony mu park. To bardzo urocze miejsce jest pełne zielni, ciszy i spokoju, ponieważ jest raczej rzadko uczęszczane przez mieszkańców czy turystów. Park zdobi mural poświęcony twórczości artysty.
                  
                                         Mural poświęcony Władysławowi Broniewskiemu


Obok muralu możemy także podziwiać pomnik wybitnego poety. To niezwykle monumentalna bryła, oficjalnie odsłonięta 25 czerwca 1972 roku. Wśród zgromadzonych była obecna żona poety, Wanda,  poeta Jarosław Iwaszkiewcz, przedstawiciele partyjni oraz płocczanie. Temu wydarzeniu towarzyszył występ Pieśni i Tańca "Mazowsze". Pomnik jest autorstwa Kazimierza Zemły, Józefa Niedźwieckiego oraz Edmunda Matuszka. Pomnik przedstawia twarz artysty wpisaną w bliżej niezidentyfikowaną bryłę, która mi osobiście kojarzy się w wierzbą. 





Następnym przystankiem będzie znajdująca się nieopodal Wieża Ciśnień. Powstała ona w 1892 roku i była wtedy elementem zmodernizowanej sieci wodociągowej miasta. Wieża jest ośmiokątna i ma 5 kondygnacji. Liczy sobie 90 m wysokości. Przez długi okres była najwyższym budynkiem w Płocku. Przez okres swojego istnienia pełniła różne funkcje, czasem bardzo dalekie od założonych, np. była warsztatem naprawczym, budynkiem mieszkalnym, archiwum płockich Wodociągów. Niestety, bardzo ucierpiała podczas wojen.  Jej gruntowna renowacja odbyła się dopiero w latach 2011-2013. Aktualnie znajduje się tam kawiarnia i restauracja. 
                                                               Wieża ciśnień kiedyś...


                                                                      I obecnie :)

W tym miejscu kończymy kolejną, ale myślę, że nie ostatnią podróż po Płocku. Mam nadzieję, że dowiedzieliście się czegoś nowego i wpadniecie do mojego rodzinnego miasta.



                                                                                                                Anna Dombrowska



niedziela, 23 sierpnia 2015


Śladami mocium pana Aleksandra Fredry

     Witajcie! ;) Dawno nie było wpisu na temat południowej Polski, a przecież jest taka piękna i malownicza! Dziś chciałabym Was zabrać na wędrówkę po małej ojczyźnie najwybitniejszego komediopisarza  - Aleksandra Fredry.
     Fredro urodził się w 1793 roku w Surochowie koło Jarosławia. Miejsce narodzin upamiętnia kamień z tablicą w tamtejszej miejscowości. W niedługim czasie po narodzinach Aleksandra, Fredrowie wyprowadzili się do Beńkowej Wiszni, która obecnie znajduje się na Ukrainie.


Pałac Fredrów w Beńkowej Wiszni

     My jako turyści, nie możemy pominąć wspaniałych zabytków Jarosławia. Warto odwiedzić tamtejsze Muzeum Regionalne w kamienicy Orsettich, klasztory: Dominikanów, Reformatorów, Benedyktynek oraz cerkiew. Dużą atrakcją dla zwiedzających może okazać się podziemna trasa turystyczna.

Kamienica Orsettich w Jarosławiu

   
    Dwór w Nienadowej należał do Dembińskich, czyli dziadków Aleksandra. Przez jakiś czas mieszkali tam rodzice pisarza: Marianna i Jacek Fredro. Dubiecko, które sąsiaduje z Nieradową, znane jest z rodowego gniazda Krasickich. Przed pałacem możemy podziwiać pomnik biskupa poety, a w środku znajduje się poświęcone mu muzeum. 


Zamek w Dubiecku (fot. T. Budzyński)

  Monumentalny Zamek Kamieniec w Odrzykoniu i majątek całego Korczyna należał do Zofii Jabłonowskiej, która nieszczęśliwie została wydana za mąż za dużo starszego od siebie hrabiego Stanisława Skarbka. Zamek w Odrzykoniu stał się popularny dzięki najbardziej znanemu utworowi Fredry – Zemście. Treść całej historii została oparto o prawdzie wydarzenia, których opis pisarz znalazł w rodzinnym archiwum żony. Zamek o nieregularnych kształtach wznieśli Kamienieccy w XV wieku. Jego dolna część została wykupiona i rozbudowana przez Bonerów w 1530 roku. Później przeszedł w posag dla Firlejów. Kiedy górną część zamku zakupili Skotniccy, doszło do konfliktu obu rodzin. Po kilku latach kłótni odbył się ślub potomków z obu rodów. Niestety zamek został zniszczony w czasie wojen szwedzkich z 1657 i 1702 roku.


Ruiny Zamku w Odrzykoniu

  Wracając do losów naszych głównych bohaterów, pewnego dnia Zofia Jabłonowska spotkała na swojej drodze przystojnego oficera napoleońskiego i jednocześnie uzdolnionego poetę – Aleksandra Fredro. Należy zaznaczyć, że pisarz brał udział w kampaniach napoleońskich i wierzył w odrodzenie ojczyzny. Zofia od razu zakochała się w Aleksandrze. Po długich latach uzyskała rozwód i w końcu mogła poślubić swojego ukochanego  w 1828 roku w kościele korczyńskim, który niestety się nie zachował. Wydarzenia te wzbudziły sensację i skrajne komentarze wśród miejscowych. Jednakże małżonkowie nie przejmowali się opiniami innych (i bardzo dobrze ;). W miejsce starego kościoła wybudowano nowy z 1910 roku, w którym znajdują się witraże autorstwa Stefana Matejki oraz obraz Jana Styki.  Wesele państwa młodych odbyło się u siostry Zofii w Krościenku Wyżnym. 


Dwór w Krościenku Wyżnym

  Interesującą ciekawostką jest to, że wnuk Fredrów, generał Stanisław Szeptycki, który był dowódcą legionów Józefa Piłsudskiego i ministrem spraw wojskowych, został pochowany jako ostatni dziedzic w Korczynie. Stamtąd można udać się do Krosna, gdzie warto zobaczyć Muzeum Okręgowe z jedną z największych w Europie kolekcją lamp naftowych, Muzeum Rzemiosła i zabytkowe kościoły. 


Generał Stanisław Szeptycki (w środku)

  Następnie jadąc przez Sanok i Lesko, będziemy podążać śladami Aleksandra Fredry i jego ojca. W Sanoku warto zatrzymać się na trochę i odwiedzić skansen z muzeum zamkowych, w którym znajduje się cenna kolekcja ikon. W Zagórzu można zobaczyć ruiny dawnego klasztoru Karmelitów. W ostatnim punkcie tej trasy – w Lesku znajduje się zamek i kirkut ze zdobionymi macebami. 
  Jeśli chodzi o bieszczadzkie wędrówki poety, warto zajrzeć do jego pamiętnika Trzy po trzy, w którym znajdziemy informacje o słynnym leskim kamieniu,  zamku w Hoczewie, gdzie urodził się jego ojciec Jacek, o wąwozie za Baligrodem i o Cisnej, gdzie Jacek Fredro założył fabrykę żelaza. W drodze do Przemyśla naprawdę warto zobaczyć zamek Krasickich w Krasiczynie.


Zamek Krasiczyn 

 W samym Przemyślu polecam odwiedzić Bazylikę Archikatedralną rzymskokatolicką jak i katedrę o obrządku bizantyńsko-ukraińskim. Poza tym mieszczą się tu wspaniałe zespoły klasztorne Franciszkanów, Karmelitów, Reformatorów i Benedyktynek. W 1869 roku w mieście powstało Towarzystwo Dramatyczne. „Frederum”, które jest najstarszym teatrem amatorskim w Polsce i organizuje międzynarodową Przemyską Wiosnę Fredrowską. Należy podkreślić, że po drugiej stronie granicy znajduje się ukraiński odcinek Międzynarodowego Szlaku Turystycznego „Śladami Aleksandra Fredry”.


Bazylika archikatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Jana Chrzciciela w Przemyślu

 Sztuki polskiego komediopisarza od razu trafiały do przeciętnego XIX-wiecznego widza. Uniwersalny humor umieszczony w galicyjskich realiach i sceniczne postacie wciąż wydają się nam bliskie. Mam nadzieję, że po przeczytaniu dzieł Aleksandra Fredy może, kiedyś wybierzecie się w malowniczą podróż jego śladami.

~~Madzia W. 

sobota, 22 sierpnia 2015

Pojedźmy do Żagania!

      Cześć! Trochę nas tutaj nie było, ale oprowadzanie Was po wspaniałych zakątkach Polski zakończyło się leczeniem odcisków na stopach (palcach? ;)). Teraz powracamy, gotowe na kolejne wycieczki śladem polskich postaci historycznych. A Wy, jesteście gotowi?

      Dzisiaj zabieram Was w podróż do Żagania, który znajduje się w zachodniej części Polski, nieopodal Zielonej Góry. Przejdziemy się szlakiem Jana Keplera, który nie do końca jest postacią polską, jednak na pewno warto przyjrzeć się miejscu jego pobytu. Dowiemy się także, co w ogóle ten astronom robił w Żaganiu, a także odwiedzimy tutejszy pałac i posłuchamy legendy o diable. A więc... w drogę! Każdy zabrał ze sobą wygodne buty? 

Żagań z lotu ptaka
       Według legendy, Żagań założony został przez księżniczkę Żagannę, córkę Wandy (która nie chciała Niemca!), a wnuczkę Kraka. Z jej przybyciem w to miejsca wiąże się taka o to legenda:

Po śmierci Wandy i jej ojca Kraka w Krakowie zapanowało bezkrólewie. Żaganna była jeszcze zbyt młoda, by rozpocząć rządy, dlatego ukryto ją i oczekiwano aż dorośnie. Gdy ta skończyła 20 lat, zebrała drużynę, wraz z kobietami i dziećmi, i kazała szykować się do drogi. Wojowie nie rozumieli, dlaczego mają odbijać Kraków z rodzinami u boku, jednak postanowili ruszyć za swoją panią. Gdy wszyscy byli już gotowi, Żaganna powiadomiła wszystkich, że chciałaby zapewnić swoim ludziom dobrobyt i ruszyć w poszukiwaniu innego miejsca do osiedlenia się. Ludzie zgodzili się i ruszyli za nią. Po długiej podróży dotarli nad ogromną rzekę, w której roiło się od mieszkających w niej bobrów. Żaganna postanowiła rozbić obóz i przyjrzeć się odkrytej krainie. Zauważyła, że teren jest urodzajny i pełen zwierzyny, dlatego wraz z doradcami postanowiła się tu osiedlić. Gdy zaproponowała, że nazwie gród od imienia matki- Wandą, doradca sprzeciwił się. Powiedział wówczas, że należy gród nazwać na cześć jego założycielki i królowej Żaganiem. Tak też miała się zacząć historia tego miejsca.

        Pierwsza pisemna wzmianka o Żaganiu pochodzi jednak z 1202 roku, a znajduje się w dokumencie wystawionym przez Henryka Brodatego. Gród zapewne powstał wcześniej, w okresie 1155-1202. Bardzo szybko w pobliżu powstała osada targowa, która znajdowała się na terenie obecnej wsi Stary Żagań. W 1251 roku gród przypadł księciu Konradowi I, który został panem dzielnicy głogowskiej. W 1280 roku Żagań stał się miastem na prawie magdeburskim (inaczej zwane niemieckim, było to prawo miejskie wzorowane na prawie wprowadzonym w Magdeburgu, stanowiło wzór organizacji samorządów miejskich i lokacji polskich wsi), a w 1312 roku stało się stolicą odrębnego księstwa. W połowie XIV w. miasto zostało własnością Luksemburgów, a w 1472 r. Jan II Szalony sprzedał je książętom saskim. Od tej pory Żagań wciąż przechodził z rąk do rąk: władali nim Habsburgowie, Albrecht von Wallenstein, książę kurlandzki Piotr Biron, a nawet Francuzi.

       Przejdźmy jednak do Keplera!


Jan Kepler
       Jan Kepler, a właściwie Johannes Kepler, był niemieckim matematykiem, astronomem i astrologiem. W 1628 roku stał się oficjalnym doradcą Albrechta von Wallensteina, który rok wcześniej wykupił Żagań od cesarza Ferdynanda II. Polityk ten polecił swojemu podopiecznemu, aby sprowadził się wraz z rodziną do Żagania, co też Kepler uczynił. Dowódca wojsk niemieckich obiecał naukowcowi, że wybuduje dla niego duże obserwatorium. Gdzie zamieszkał Kepler? Niestety, do dzisiaj pozostaje to tajemnicą. Przypuszcza się, że był to dom znajdujący się na miejscu obecnego parkingu przy ulicy Piastowskiej. Inna teoria mówi, że mieszkał on w okolicach Rynku. Nie do końca jest również jasne, z jakiego miejsca Kepler obserwował niebo podczas układania horoskopów dla Wallensteina. Najprawdopodobniej była to wieża przy bramie szpitalnej, jednak co do tego pewności nie ma.

Z lewej: wieża Keplera i brama szpitalna w 1848, z prawej: kamienica z tablicą pamiątkową mówiąca, że w tym domu przebywał w latach 1628-1639 Johannes Kepler
wieża Keplera, ryc. Schatzberga
      W 1629 roku dzięki Keplerowi do Żagania została sprowadzona prasa drukarska. Zainstalowano ją w domu Keplera, przebudowując piwnicę na miejsce pracy i zamieszkania dwóch pracowników. Pierwszy druk astronom zadedykował Wallensteinowi. 
      Pobyt Keplera w Żaganiu nie został zapomniany. Dla uczczenia jego pamięci w latach 1740-1758 skrzydło zachodnie klasztoru augustianów przebudowano na szkołę nowicjatu i konwikt. Powstały także dwa obserwatoria astronomiczne. 
dawny klasztor augustianów
wnętrze biblioteki w klasztorze Augustianów w Żaganiu, gdzie przebywał i pracował Kepler
Jan Kepler, fresk z wieży astronomicznej klasztoru Augustianów w Żaganiu
W trzysetną rocznicę urodzin Keplera w Żaganiu założono towarzystwo naukowe, a na przełomie XIX i XX wieku jedną z najbardziej reprezentatywnych ulic nazwano ulicą Keplera. 
ulica Keplera/ Keplerstrasse
      W 1930 roku na cześć astronoma wydzielono część z książęcego parku i nazwano ją Gajem Keplera. Tam też złożono pamiątkowe kamienie. Niestety po II wojnie światowej gaj zarósł, a pamiątkowe kamienie zaginęły. Również w trzysetną rocznicę śmierci obywatele Żagania postanowili postawić Keplerowi obelisk. Stworzony był z wielkiego głazu narzutowego, na którym umieszczony został owalny medalion przedstawiający głowę Keplera. Niestety podczas wojny medalion zaginął.


 W 2000 roku powstała inicjatywa odnowienia kamienia pamiątkowego, co też uczyniono. Dziś prezentuje się on tak:


Z okazji 400-lecia jego urodzin postanowiono wmurować w budynek ratusza miejskiego pamiątkową tablicę. 


W 1998 roku od nazwiska astronoma nazwano restaurację (wcześniej Staropolska), której wnętrze świetnie pasuje do Keplera.



Ciekawe, czy jest tam równie smacznie, co ładnie. ;) Z restauracji możemy się przejść na żagański rynek, gdzie postawiony został pomnik przedstawiający Jana Keplera. Można sobie zrobić selfie z Keplerem!


      Miasto nie zapomina o Keplerze. Dowodem na to są oczywiście tablice pamiątkowe i pomniki, ale również organizowane w Żaganiu wydarzenia. Mieszkańcy nie chcą zapominać o największej postaci, jaka zamieszkiwała ich miasto. Stąd przeróżne konkursy dla dzieci, konferencje organizowane przez organizacje zajmujące się kulturą.

      Jako że już tutaj jesteśmy, chciałabym Was zabrać w jeszcze jedno miejsce. Ja jestem nim zachwycona i mam nadzieję, że Was także olśni pałac żagański!


Pałac został wzniesiony na miejscu średniowiecznego zamku Piastów z przełomu XIII/XIV wieku. Był prawdopodobnie czteroskrzydłowym założeniem na rzucie zbliżonym do kwadratu, posiadającym wewnętrzny dziedziniec, otoczonym fosą. Gdy Wallenstein odkupił Żagań od cesarza postanowił, że pałac będzie również jego siedzibą i rozpoczął przebudowę. Prace przerwała jego śmierć, a pałac trafił w 1646 roku w ręce księcia von Lobkovitza. Zasadniczo to jemu pałac zawdzięcza obecny wygląd.


      Czyż nie wygląda pięknie? W 1786  roku pałac trafił do księcia Kurlandii i Semigalii, Piotra Birona, a w 1791 rozpoczęto prace zmierzające do adaptacji pomieszczeń pałacu dla potrzeb rodziny. Czas rozkwitu rezydencji żagańskiej przypada na lata rządów córki Piotra- Doroty de Talleyrand- Perigord. Przed 1939 rokiem na piętrze żagańskiego pałacu mieściło się muzeum wnętrz, natomiast w okresie II wojny światowej w części pałacu zlokalizowano szpital wojskowy. Od 1945 roku budowla służyła jako spichlerz i magazyn dla wywożonych do Związku Radzieckiego zagrabionych Niemcom dóbr. Natomiast w 1948 roku pałac wraz z parkiem przejęło Starostwo Powiatowe.

      Właśnie, park! Jest po prostu przepiękny, bardzo rozległy. Obecnie na terenie parku pozostał Pałac Książęcy, domek portiera, oranżeria rampowa, świątynia dumania, młynówka, szpital, kościół Św. Krzyża i domek dzwonnika. Pozostałe budowle niestety nie zachowały się. Park jest dostępny dla mieszkańców Żagania, jest miejscem wypoczynku zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci. Dlatego przystaniemy tutaj chwilkę, żebyśmy mogli odpocząć po spacerze!



Nie można jednak odpoczywać zbyt długo, kiedy przed nami do zobaczenia jeszcze jedna atrakcja! Pałac słynie bowiem z licznych maszkaronów, które zazwyczaj przybierają formę ludzką lub zwierzęcą i mają groteskowy wyraz twarzy. 



       Właśnie z maszkaronami związana jest bardzo ciekawa legenda. Nad jednym z okien brakuje maszkarona, co zrodziło taką właśnie opowieść:
Rzeźbiarz, który tworzył maszkarony, w pewnym momencie stracił pomysł na wykonanie kolejnego z nich. Wówczas przyszedł do niego szatan i przekonał go do zawarcia paktu. Otóż diabeł za każdym razem miał pokazywać rzeźbiarzowi swoją inną twarz, a gdy ten dokończy swoje dzieło, odda diabłu duszę. Szatan pozował przez wiele lat. Gdy rzeźbiarz doszedł do ostatniego maszkarona, diabeł postanowił pokazać mu swoją prawdziwą twarz. Artysta tak bardzo się przeraził, że spadł z rusztowania i zabił się.
Fajna opowiastka, prawda?

       Tutaj zakończę naszą dzisiejszą wycieczkę. Zastanawiam się tylko, jaką ciekawostką na temat Żagania uraczyć Was na koniec... Wiem! Czy wiedzieliście, że w Żaganiu znajdował się niemiecki obóz jeniecki przeznaczony dla zatrzymanych lotników sił alianckich? Co więcej- z obozem związana jest wielka ucieczka. Jeńcy wojenni postanowili wykopać tunel pod drutami ogrodzenia obozu, a jako zasłonę wykorzystali drewnianego konia! Na podstawie tych wydarzeń zostały nagrane dwa filmy: The Wooden Horse (pol. Drewniany koń) oraz The Great Escape (pol. Wielka ucieczka). To ci dopiero koń żagański. :D

pozostałości po obozie
      Na pewno znacie też serial Czterej pancerni i pies, prawda? W 1965 Żagań i okoliczne poligony posłużyły jako plan filmowy dla tego serialu. Szarik biegający po Żaganiu, no nieźle!

      Teraz już naprawdę koniec. Żagań jest piękny, ale trzeba trochę odpocząć przed następną wycieczką! Dziękuję wszystkim, którzy jeżdżą ze mną myszką po mapie po zachodniej części Polski i zapraszam na wycieczki po całej Polsce. Trzymajcie się ciepło!

Marcelina